Jak zaznaczył, w górach "wokół bacówek nadal pasie się blisko sześć tysięcy owiec".
"Tegoroczny sezon był dla hodowców udany. Opady deszczu powodowały, że nie brakowało trawy. Podrożała także jagnięcina" - mówił.
Wypas owiec może potrwać do końca października
Sienko dodał, że "mimo trzeciej dekady września na górskich pastwiskach trawy nadal jest pod dostatkiem". "Z gór stada owiec zejdą dopiero po nastaniu pierwszych przymrozków" - zauważył.
Na Podkarpaciu od maja owce pasą się wokół bacówek m.in. w okolicach Nowego Łupkowa, Średniej Wsi, Dołżycy w Bieszczadach, czy Krempnej w Beskidzie Niskim. W każdej bacówce stado liczy od 500 do nawet 3000 sztuk.
W trakcie wypasu każdy juhas opiekuje się co najmniej setką owiec. Musi je m.in. wydoić dwa razy dziennie; pierwszy udój zaczyna się o czwartej rano, a drugi o ósmej wieczorem.
Juhasi zajmują się też dostarczaniem mleka do mleczarni i wyrobem serów. Ich obowiązkiem jest również pilnowanie stad przed atakami wilków. "A tych nie brakuje" - przypomniał Sienko.
W Bieszczadach i Beskidzie Niskim wypasa się polską owcę górską, czarnogłówkę, polską owcę pogórza oraz znacznie rzadziej - cakiel podhalański. Zwierzęta dostarczają głównie mięso i mleko do wyrobu serów owczych. Są przystosowane do niekorzystnych warunków środowiskowych.

Nie przegap najważniejszych wiadomości
Komentarze