
Uprawiam szparagi od 2014 r. i od tego czasu ich cena wzrosła może o 20%, podczas gdy koszty robocizny wzrosły trzykrotnie. Szparagi zbiera się tylko ręcznie, więc tutaj nie da się zaoszczędzić - mówi w wywiadzie dla sadyogrody.pl Piotr Chorzewski, właściciel gospodarstwa Szparagowe Pole położonego w m. Wróblewo, pow. płoński.
Piotr Chorzewski prowadzi gospodarstwo specjalizujące się w produkcji szparagów "Szparagowe Pole" w powiecie płońskim wspólnie z żoną Katarzyną.
Wielka plantacja szparagów Green River została zlikwidowana w ubiegłym roku - czy w Polsce opłaca się uprawiać szparagi?
Zależy komu - wpływ na to ma skala produkcji, dywersyfikacja, bo niektórzy mają np. i szparagi i truskawki. Nie bez znaczenia jest też moment rozpoczęcia sezonu – niektórzy producenci przyśpieszają go poprzez uprawę szparagów w minitunelach. Ale opłacalność spada z roku na rok: w 2014 r. za godzinę pracy pracownika płaciłem ok. 5 zł, w tym roku jest to 15 zł, a cena szparagów w tym czasie wzrosła nieznacznie. Trzeba to w jakiś sposób kompensować: automatyzacją, znajdowaniem innych kanałów sprzedaży.
Sprawdź jak rozwinąć swoje gospodarstwo rolne!
Jak przebiega sezon szparagowy: jakie są trudności w uprawie, ceny, zagrożenia dla opłacalnej produkcji?
Biorąc pod uwagę wysokość inflacji i wzrost kosztów produkcji, także energii, która jest używana przy przygotowaniu szparagów do sprzedaży, cena nie jest satysfakcjonująca. Uprawiam szparagi od 2014 r. i od tego czasu ich cena wzrosła może o 20%, podczas gdy koszty robocizny wzrosły trzykrotnie. Szparagi zbiera się tylko ręcznie, więc tutaj nie da się zaoszczędzić.
Efekty inflacji są widoczne jeśli chodzi o spożycie szparagów, które są produktem premium – jeśli klient ma zapłacić 13 zł za szparagi, to woli wydać te pieniądze na inne warzywa.
Sytuację na rynku szparagów komplikuje fakt, że na początku kwietnia pojawiają się w Polsce szparagi z importu z Włoch i Hiszpanii, które są sprzedawane jeszcze w maju. Niestety importerzy często towarują się dość mocno w drugiej połowie kwietnia i gdy my wychodzimy na rynek z polskim szparagiem, znacząco obniżają ceny szparagów importowanych, by je sprzedać. W Polsce nie ma aż takiej świadomości (i pewnie nie będzie), że warto jeść polskie szparagi.
A są one lepsze od importowanych?
To jest tak, jak z truskawką – polska zbierana jest w fazie dojrzałej i sprzedawana tego samego dnia, szparagi również sprzedawane są na bieżąco. Szparagi importowane muszą przejechać kilka tysięcy kilometrów i przeleżeć kilka dni w ciężarówce.
Wspomniał Pan o znaczącym wzroście kosztów robocizny – jak teraz wygląda sytuacja z pracownikami do zbiorów? Są problemy z ich znalezieniem? Jak Pan sobie z tym radzi?
Są duże problemy z siłą roboczą. Mimo, że stawki są wyższe niż w ubiegłym roku średnio o 20%, pracowników znaleźć trudno. Jest gorzej niż w ubiegłym roku, bo wielu mężczyzn pozostało na Ukrainie, a wraz z nimi również wiele kobiet, które pracowały w polskich gospodarstwach. Wydawało się, że ogromna liczba uchodźców będzie poszukiwać pracy również w rolnictwie, ale tak się niestety nie stało. Chociaż miałem stałą ekipę, która pracowała u mnie już od kilku lat, to w tym roku musiałem szukać nowych pracowników. Problemem jest nie tylko brak chętnych do pracy, ale także to, że jeśli już się tacy znajdą, to nie wiedzą, jak zbierać szparagi: często zbierają za małe, źle przycinają. To ciężka praca, więc niektórzy się rozmyślają i rezygnują.
I to są wyłącznie Ukraińcy, tak? Polacy nie chcą zbierać szparagów w Polsce?
Za granicą Polacy pracują za znacznie wyższą stawkę – współpracuję z holenderskim producentem sadzonek, którego jestem oficjalnym dystrybutorem w Polsce, stąd wiem, że on zatrudnia co roku 60 Polaków, ale jego stawka godzinowa to 9 euro. Gdy na początku sezonu nie mogłem znaleźć pracowników i zwróciłem się do agencji pośrednictwa pracy, powiedziano mi, że mogą przywieźć 10 pracowników następnego dnia, ale za holenderską stawkę…
Mimo wszystko ci pracownicy się znajdują…
W tym roku przez jakiś czas miałem częściowo pracowników spośród uchodźców, ale to byli ludzie z miast, więc to się nie sprawdziło. W połowie sezonu udało mi się ustabilizować zespół, ale problemy zawsze są, bo ze szparagami jest tak, że w zależności od pogody i fazy rozwoju można ich zbierać 100 kg. z hektara, a można 200 kg.; gdy jest ich mniej, to przy pełnej obsadzie zespołu pracownicy się frustrują, bo nie mają wystarczająco dużo pracy.
W tym sezonie warunki pogodowe są korzystne?
Nie ma tragedii – było zimno do końca kwietnia, zbiór trochę się przesunął, było trochę suszy, ale szparagi są na nią odporne.
Uprawia Pan szparagi holenderskiej odmiany Gijnlim – dlaczego zdecydował się Pan na tę odmianę?
Z kilku powodów – jest to odmiana sprawdzona w uprawie zielonych szparagów w naszym klimacie, do tego dość wczesna. Poza tym ma świetne walory smakowe i wizualne: zamknięte, zwarte główki. Zazwyczaj zaczynam sezon wcześniej niż inni, pierwsze zbiory (zależnie od pogody) mam po 20. kwietnia.
Gdzie Pan sprzedaje swoje szparagi? Czy są problemy ze zbytem?
Współpracuję z kilkoma mniejszymi sieciami sklepów oraz kilkoma pośrednikami. Sprzedaję szparagi również w detalu, w sklepiku samoobsługowym przy plantacji.
Nie zdarzyło mi się wyrzucić szparagów, ale to wszystko jest kwestią ceny, która w tym roku jest mizerna.
Sklepik samoobsługowy przy plantacji to wciąż rzadkość – czy to efektywna i bezpieczna forma sprzedaży?
Zaletą sprzedaży w takim sklepiku jest wyższa cena niż hurtowa i gotówka “od ręki”. Poza tym buduje to zaufanie klientów do producenta i marki. Mamy swoich stałych odbiorców, którzy co tydzień przyjeżdżają po większe zamówienia. Sklepik pozwala też producentowi reklamować swój produkt, co w przypadku szparagów jest nie bez znaczenia, bo w Polsce spożycie tych warzyw jest wciąż dość niskie.
Pamiętam opowieści sprzed lat, o tym że Niemcy wystawiają przy drogach swoje produkty i każdy może sobie je stamtąd wziąć i położyć pieniądze za towar. W Polsce wszyscy kręcili głowami z niedowierzaniem, kiedy trzy lata temu wraz z żoną zdecydowaliśmy się na taką formę sprzedaży, ale jesteśmy z niej bardzo zadowoleni. Polecam taki sklepik wszystkim producentom warzyw - niech nie boją się wystawiać swoich produktów, nikt ich nie kradnie, a klienci naprawdę doceniają możliwość zakupu warzyw prosto z pola.
Dziękuję za rozmowę
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
CHF
4,66 0,21%
GBP
5,42 -0,54%
USD
4,45 0,35%
ON
7,92 13 gr
LPG
3,54 -3 gr