×

Subskrybuj newsletter
sadyogrody.pl

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

Polski rolnik straci na znakowaniu ziemniaka?

Autor: Farmer.pl 30 kwietnia 2019 09:26

Polski rolnik straci na znakowaniu ziemniaka? fot. shutterstock

Na ziemniakach sprzedawanych w sklepach będzie informacja o kraju ich pochodzenia. Dotyczy to zarówno ziemniaków pakowanych, jak i sprzedawanych luzem. Decyzja ma przede wszystkim zapobiec fałszowaniu żywności oraz wspomóc „polski patriotyzm konsumencki”. Niestety nasz kartofel, choć jakościowo lepszy od zagranicznego, często gorzej się prezentuje, a to wygląd decyduje o wielkości sprzedaży. Czy znakowanie to dobry pomysł, który paradoksalnie nie spowoduje spadku sprzedaży krajowego ziemniaka? - czytamy w serwisie farmer.pl.

Ostateczny kształt Rozporządzeniu Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi w sprawie znakowania ziemniaka nadał dr inż. Wojciech Nowacki, prezes Stowarzyszenia Polski Ziemniak, z którym rozmawiał Artur Kulikowski.

Artur Kulikowski: Czy wprowadzenie obowiązku podawania kraju pochodzenia ziemniaka do dobry pomysł?

Dr inż. Wojciech Nowacki prezes Stowarzyszenia Polski Ziemniak: Podanie kraju pochodzenia ziemniaka to ważna informacja, bo patriotyzm konsumencki wpływa na rynek. Miesiąc temu zrobiłem analizę dla Komisji Europejskiej w tej sprawie, ponieważ Komisja początkowo zakwestionowała ten pomysł. Musiałem udowodnić w sposób naukowy, czym się różnią polskie ziemniaki od ziemniaków pochodzących z Holandii, Francji czy Niemiec. Miałem wielki kłopot, bo nikt takich analiz wcześniej nie robił. Różnorodność tego towaru jest tak olbrzymia, że trudno określić, czym się wyróżniają polskie odmiany w stosunku do innych.

Zrobiłem karkołomną analizę na kilkadziesiąt stron udowadniając, że poziom użycia środków ochrony roślin, nawozów, a przede wszystkim polski klimat są odmienne w stosunku do innych krajów. Oczywiście nikt nie udowodni wyższości jakiegoś ziemniaka jadalnego nad innym, ale analiza wykazała, że polskie ziemniaki inne są. Nie mówię, że lepsze – inne. Wszystkie polskie sklepy będą miały obowiązek podawania kraju pochodzenia ziemniaka. Tak na marginesie ważniejsza byłaby informacja, jaka to jest odmiana, czy to jest ziemniak kulinarny, sałatkowy, na puree czy ogólnoużytkowy przeznaczony do gotowania, na kluski lub na sałatkę. Dziś jednak skoncentrowaliśmy się na nazwie kraju ich pochodzenia. Będzie wywieszka nad ziemniakami, które są wystawione w sklepie, informująca, skąd dany towar pochodzi. Oczywiście w sprzedaży luzem naklejki nie będą na każdym ziemniaku. To jest towar małocenny, choć zjadamy go nawet 90 kilogramów rocznie na osobę.

Dużo jest w tej chwili ziemniaków z zagranicy w polskich sklepach?

W tym roku, o tej porze, trudno znaleźć w ogóle polskie ziemniaki i to jest zgroza. W tej chwili w naszych sklepach dominują ziemniaki z Egiptu. Są też z Cypru, Maroko czy Francji.

Polski rolnik na znakowaniu ziemniaka straci?

Przykro to powiedzieć, ale mamy takie rolnictwo jakie mamy. Są duże gospodarstwa produkujące ziemniaka, ale są i bardzo małe. Współpraca hurtowni z małymi gospodarstwami jest pod „zdechłym Azorkiem”. Hurtownie nie chcą współpracować, bo trzeba dogadywać się z dużą liczbą rolników, którzy przeważnie mają niejednorodny towar. Tymczasem sieci sklepowe potrzebują większych partii towaru jednolitego. W sezonie to wszystko jest trudne, w związku z tym hurtownie wolą współpracować z dużymi dostawcami niż naszymi małymi rolnikami. Jeśli brakuje na rynku polskim dużych dostawców, to hurtownie sięgają po dostawców z zagranicy.

Jest też inny problem. W tej chwili ten gigantyczny import ziemniaka wynika z braku odpowiedniego przechowalnictwa u polskiego rolnika. Teraz, na wiosnę, ziemniaki są skiełkowane, podwiędłe, brzydko wyglądające, nienadające się do mycia. Pochodzą z kopców czy prymitywnych, prostych przechowalni typu zaadaptowana stodoła lub obora. Ziemniaki leżą gdzieś tam pod dachem, bez chłodni. Zdarzały się takie przypadki, teraz w kwietniu, że dwuletnie (!) ziemniaki z Francji były przywożone do Polski, do jednej z sieci sklepowych. Przechowywane były w warunkach chłodniczych, przy środkach hamujących kiełkowanie i były w bardzo dobrej kondycji; ich wygląd był nieskazitelny, natomiast wiadomo, że były naszprycowane chemią. Jednak hurtownicy sobie chwalą taki towar, bo on jest łatwy do handlu. Natomiast współpraca z małym, polskim rolnikiem to gehenna.

Więcej na www.farmer.pl

Podobał się artykuł? Podziel się!

Nie przegap najważniejszych wiadomości

Sady Ogrody - Google News Obserwuj nas w Google News

WIĘCEJ NA TEMAT

WARZYWA

BĄDŹ NA BIEŻĄCO

POLECAMY CZASOPISMA

WYSZUKIWARKI