Działalność zakładów przetwórczych w obliczu wojny na Ukrainie

- Jeszcze 2 miesiące temu nikt nie wierzył, że taki kraj jak Ukraina przetrwa. Wszyscy byli mocno zaskoczeni tym co się stało. Nasz zakład był okupowany 30 dni. W połowie kwietnia zakłady z zachodniej Ukrainy zaczęli ruszać z przerobem. Już na dzień dzisiejszy nasz zakład także wznowił produkcję – mówił  Roman Kopach.

Przekazał, że obecnie największym wyzwaniem jest logistyka, dostarczenie jabłka do zakładów.

W niektórych rejonach trzeba pokonać odległość 150-200 km. Ogromnym problemem jest także brak paliwa. Nie można go zatankować, większość paliwa idzie dla wojska. Brakuje też samochodów. Na pewno w sezonie będą one przeznaczane pod transport zboża, głównego produktu eksportowanego z Ukrainy – zaznaczył.

Niepewna sytuacja w przetwórstwie owoców i warzyw w Ukrainie 

Logistyka i realizacja dostaw produktów stoją pod wielkim znakiem zapytania. Około 2- 3 tys. ha sadów jest okupowane. Sytuacja jest bardzo niepewna. Nie wiadomo czy ludzie przystąpią do zbiorów jabłek. Około 15 proc. ogólnego zbioru z poprzedniego roku Ukraina straci ogólnie.

Roman Kopach nie obawia się dużego problemu z pracownikami do zbiorów. Mężczyźni wrócili z Europy do Ukrainy, żeby walczyć.

– Na dzień dzisiejszy uważam, że nie będzie problemów z ludźmi do zbiorów. To nie będzie główny problem. Największym wzywaniem obecnie jest logistyka, dostarczenie jabłka i produktu finalnego do odbiorcy – do UE czy USA – mówił.

Dla producentów ważny jest szybki kontrakt, odbiór towaru i szybka płatność. W Ukrainie nie ma dużo magazynów do przechowywania. Wielką produkcję robi się w trakcie sezonu – dodał.

Więcej informacji o rynku soków znajdziesz w artykule: 

KUPS: Soki umacniają swoją pozycję na rynku