Kiedy rok temu rozmawialiśmy w kontekście twitterowej akcji wsparcia sprzedaży pańskiego agrestu, mówił Pan w wywiadzie dla www.sadyogrody.pl, że sprzedał połowę agrestu “dużej firmie w Polsce”, część owoców przeznaczył na sok, ale generalnie nie spodziewa się Pan rewelacyjnych wyników sprzedaży i nawet część plantacji wytnie. Tymczasem w tym roku pańska twarz reklamuje dżem agrestowy Łowicz - to chyba bardzo dobrze dla Pana i pańskiego agrestu? Spodziewa się Pan znacznego wzrostu sprzedaży?

Agrest w przetworach

Nie uważam, żeby moja twarz w tej reklamie była ważna, Maspex uznał, że to uwiarygadnia i utożsamia a zarazem personalizuje pochodzenie wsadu owocowego w tym dżemie, chyba w najlepszy możliwy sposób. Stąd jest moja twarz i nazwa miejscowości z której pochodzą owoce. Dzisiaj mogę przyznać im rację, wiele firm podkreśla pochodzenie owoców ale żadna z nich tego w tak dobry sposób nie spersonalizowała.

Czy to dobrze dla mojej plantacji? Wie pan, chyba każdy, kto nie ma pewności, że sprzeda swoje owoce boi się, czy je sprzeda - ja też. Łowicz jak najbardziej kupi moje owoce także w tym roku, z czego Bardzo się Cieszę, jednak nie jest to wolumen jaki co roku produkujemy, co jest dla mnie zrozumiałe i nie mam do nikogo pretensji.
Mam jednak nadzieję, że dżem agrestowy Łowicza będzie reklamował agrest w ogóle, bo w moim przekonaniu nawet jakiś sukces pojedynczego producenta jest tylko krótkotrwały i nie rozwiązuje problemów agrestu. Jeśli każdy będzie dbał tylko o swoje “ja” to dalej będziemy mieli w Polsce to, co mamy.

A co mamy?

Rynek agrestu w Polsce

Rozdrobnienie i brak współpracy. Przecież niech pan popatrzy - we wsi 15 ludzi produkuje to samo. Każdy chce sprzedać, i każdy sprzedaje oddzielnie, więc każdy z każdym konkuruje. W każdej wsi, w każdej gminie, w każdym powiecie, w każdym województwie, w całym kraju każdy rolnik konkuruje z każdym.

ARiMR podaje, że w Polsce uprawia się 1500 ha agrestu, na pewno jest to mniej, bo wielu ludzi zaznacza w formularzach agrest zamiast porzeczki czerwonej, ale to jest ilość ogromna w skali Europy. Jesteśmy potentatem w produkcji agrestu, a tymczasem w Polsce mamy problem ze sprzedaniem owoców.
Rozmawiałem przed sezonem z wieloma producentami tego owocu, duża część deklarowała jego likwidację z czynników ekonomicznych, tutaj nie ma się co dziwić. Zmierzam do tego że za chwilę przy tak niskich cenach skupu a wysokich kosztach utrzymania powierzchnia upraw będzie się co roku zmniejszać w drastycznym stopniu, co zresztą ma miejsce.

Rzeczywiście przetwory z agrestu nieczęsto widuje się na półkach sklepowych, a i tak agrest jest w nich tylko dodatkiem. Jak Pan sądzi, czy propozycja Łowicza pociągnie za sobą lawinę pomysłów na przetwory agrestowe ze strony innych zakładów przetwórczych?

Bardzo bym chciał, żeby agrest produkowany w Polsce trafiał choćby w 50% do przetwórstwa i na rynek krajowy. Ciekawy jednak jestem ile jest w Polsce zakładów, które rzeczywiście przetwarzają owoce a nie tylko mrożą na eksport? W mojej okolicy na ok. 10 zakładów przetwórstwa tylko w jednym robi się dżemy a w drugim soki.
Łowicz wyznaczył Bardzo Dobry trend, ale potrzebna jest Promocja i odważne ruchy innych podmiotów które są w stanie zagospodarować ten owoc w innych produktach! Wystarczy poczytać komentarze pod produktem o którym rozmawiamy, aby zobaczyć o czym zapomnieliśmy i jak ludziom brakowało takiego np. dżemu - wielokrotnie pojawiają się wpisy
„smak dzieciństwa” „ w końcu jakiś produkt z Agrestu”.

Pan wytłoczył sok z agrestu - co się z nim dalej działo?

Sok z agrestu

Już w zeszłym roku mówiłem, że z 1200 kg owoców wyszło 200 litrów soku. Co się z nim działo? Nie został sprzedany. Większość rozdałem, ilekroć byłem w Ministerstwie Rolnictwa na Radzie Młodych Rolników brałem ze sobą sok, by go promować. Bardzo smakował tym, którzy go spróbowali, mimo że nie był dosładzany; był chwalony za to, że znakomicie zaspokaja pragnienie, niektórzy porównywali nawet jego działanie do “energetyka”. Generalnie rozdałem go, natomiast w tym roku też zostawię pewną ilość agrestu na sok - zobaczymy co z tego wyjdzie.

Jestem przekonany, że podstawowym problemem agrestu i jego producentów oczywiście jest brak promocji. Są różne stowarzyszenia producentów owoców jagodowych, ale każde grabie grabią do siebie, więc nie spodziewajmy się, że te stowarzyszenia będą promować owoc, którego nie mają.

No właśnie - rozmawialiśmy o tym w ubiegłym roku, że agrest trudno jest wypromować, bo brak jest jakiejkolwiek współpracy producentów, każdy działa na swój rachunek. Jednak ludzie lubią jednoczyć się wokół rozpoznawalnych postaci, a Pan właśnie stał się taką postacią. Zamierza Pan zadziałać w kierunku założenia stowarzyszenia producentów agrestu?

Stowarzyszenie producentów agrestu

(śmiech) Nie wiem, trochę o tym myślę, a trochę się tego boję. Z jednej strony chciałbym, a z drugiej nie wiem, czy podołam. Oczywiście to nie na jednej osobie opiera się stowarzyszenie, ale rzecz w tym, czy inni producenci też chcą zaangażować w działania promocyjne. Wielu rolników produkujących owoce powinno zmienić swoje podejście i zacząć nie tylko produkować ale też aktywnie sprzedawać swój produkt - rozumiem przez to sprzedaż połączoną z promocją, żeby ten klient wrócił do produktu i do producenta. Promować a zwłaszcza starać się o promowanie Agrestu może każdy, grunt to chcieć i zacząć to robić!

Pańska twarz w kampanii reklamowej potężnej firmy to efekt działań w mediach społecznościowych, o czym mówił Pan w wywiadzie dla Farmera. Czy nie dało rady z tą firmą skontaktować się w bardziej tradycyjny i biznesowy sposób niż przez Twittera, i, przede wszystkim, czy Pan próbował?

Szczerze mówiąc nie próbowałem, ale dlatego, że po prostu nie wierzyłem w to, że mi się uda. Znamy przecież historie, gdzie grupy producentów, nie mówiąc już o indywidualnych rolnikach, zatrzymywały się w kontaktach z firmami na poziomie sekretariatu i dalej już nie miały żadnych możliwości.
Chciałbym w tym miejscu serdecznie podziękować ludziom z Partii Twitterowych Rolników ale też innym osobom, które bezinteresownie udostępniały moje tweety; oczywiście Grupie Maspex, za to że chcą próbować nowych smaków i coś zmieniać w Polsce.
Chciałbym żeby wiele osób poznało smak dżemu agrestowego Łowicza i zainteresowało się agrestem, zainteresowało na nowo i przypomniało siebie ten smak, a zarazem wspomnienia z młodzieńczych lat; chciałbym też, żeby agrestem zainteresowało się wiele firm. Moim największym marzeniem jest, żeby agrestem zainteresował się polski przemysł mleczarski, żebyśmy mogli zjeść polski jogurt agrestowy, serek agrestowy - bo za granicą takie produkty są, tutaj jestem otwarty na rozmowy i kieruje ten wpis do przede wszystkim członków spółdzielni jak i zarządów!

Dbajmy o owoce które od lat są na naszym rynku, produkowane przez Rolników, a ich gospodarstwa są przekazywane następnym pokoleniom, a My Rolnicy nie róbmy między sobą konkurencji tylko budujmy silne grupy, które będą stawiały na towar jednolity pod względem wysokiej jakości. Przypomnę że cała Europa Zachodnia i stare kraje UE funkcjonują w oparciu o organizację producenckie! Miejmy pretensje jedynie do siebie że nie nauczyliśmy się dbać o swój produkt. My już mamy swoją Spółdzielnię Rolników, a wy ?

Dziękuję za rozmowę.