
Polskie jabłka można kupić w Wietnamie, Emiratach Arabskich, Indiach czy Kolumbii. Wkrótce również w Indonezji i Malezji. Jednak nowe rynki nie rekompensują strat spowodowanych zamknięciem przed eksporterami Rosji.
Związek Sadowników RP domaga się wprowadzenia nadzwyczajnych mechanizmów pomocowych.
- Oczekujemy pomocy, bo nasze problemy nie wynikają z jakichkolwiek popełnionych przez nas błędów. Wynikają one z polityki, w tym szczególnie konfliktu rosyjsko - ukraińskiego. Skoro nie my zawiniliśmy, to oczekujemy pomocy od władz. Zarówno polskich jak i unijnych - mówi w rozmowie z Interia Biznes Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.
Przeczytaj: Rynek jabłek w cieniu wojny. "Gdyby nie wojna nie mielibyśmy żadnego kryzysu"
- Powinniśmy otrzymać choćby wsparcie dla działań w zakresie pozyskiwania nowych rynków zbytu, wsparcie kosztów transportu czy uruchomienia mechanizmu karczowania starych sadów. Po to, aby zmniejszyć ilość owoców złej jakości w handlu, co szkodzi dobrym producentom. Jeśli na wiosnę będzie powtórka z ubiegłego roku, czy cena na rynku będzie bardzo niska, konieczne będzie bezwzględnie uruchomienia tzw. wycofywania owoców z rynku. Chodzi o zdjęcie nadwyżki i zagospodarowanie owoców w inny sposób. Wszystkie te mechanizmy zapowiedzieliśmy ministrowi rolnictwa i będziemy domagać się wprowadzenia ich w życie - dodaje.
Więcej na biznes.interia.pl.
Nie przegap najważniejszych wiadomości
CHF
4,72 -0,03%
GBP
5,34 -0,33%
USD
4,35 -0,57%
ON
7,01 -9 gr
LPG
3,16 -2 gr