×

Subskrybuj newsletter
sadyogrody.pl

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

Recepta na kryzys w sadownictwie? Trzeba “włączyć tryb przetrwania”

Autor: Albert Katana 30 stycznia 2023 12:02

Recepta na kryzys w sadownictwie? Trzeba “włączyć tryb przetrwania” Recepta na kryzys w sadownictwie? Trzeba “włączyć tryb przetrwania”/ fot. shutterstock

W swoim gospodarstwie “włączyłem tryb przetrwania”: chcę wyprodukować najlepszy towar ale redukuję te koszty, które da się zredukować. Muszę dostosować produkcję do rynków zbytu, co jest trudne, ale muszę oprzeć się na własnej pracy - mówi serwisowi sadyogrody.pl Jacek Pruszkowski, sadownik z Małej Wsi.

Jakie są perspektywy przed polskim sadownictwem?

Teraz ja to widzę bardzo źle. Przede wszystkim ze względu na wojnę i uwarunkowania związane z rynkiem zbytu i siłą roboczą. Nie widzę recepty na to.

Ja w swoim gospodarstwie “włączyłem tryb przetrwania”: chcę wyprodukować najlepszy towar ale redukuję te koszty, które da się zredukować. Muszę dostosować produkcję do rynków zbytu, co jest trudne, ale muszę oprzeć się na własnej pracy, co w efekcie oznacza, że wraz z żoną pracujemy od świtu do nocy - bo największe pieniądze teraz są z tego, co człowiek zrobi sam. Trzeba szukać oczywiście pracowników, żeby zrobić wszystko na czas, bo okazuje się, że za dobry towar są w miarę godziwe pieniądze.
Trzeba zastanowić się, czy inwestycje są potrzebne, czy lepiej z nimi zaczekać;
Trzeba też zastanowić się nad młodymi - czy mają uciekać do miasta, czy jednak zostać na wsi; czy mają spędzać cały czas w gospodarstwie, czy w okresie zimowym mogą pracować jako np. operatorzy wózków widłowych w magazynach, gdzie stale brakuje pracowników - znam wiele osób, które w ten sposób dorabiają do budżetu gospodarstwa.
W każdym razie każdy, kto chce przetrzymać kryzys, musi “włączyć tryb przetrwania”.

Co powinno się zmienić, żeby wreszcie zaczęło być lepiej?

Przede wszystkim powinniśmy zacząć ze sobą rozmawiać. Nie kopać się nawzajem, nie robić sobie na złość, bo w tej chwili wszyscy walczą z wszystkimi. To szczególnie widać w Ministerstwie Rolnictwa, gdy się pojedzie tam na jakieś posiedzenie grupy doradczej czy podobne wydarzenie - wszyscy obecni najchętniej potopiliby się w łyżce wody. Czy można się dziwić, że Ministerstwo patrząc na to, nie podejmuje żadnych działań? Jakie działania ma podjąć, skoro każdy chce czego innego, i nie potrafimy się porozumieć choćby w sprawach strategicznych?

Czyli najważniejsze jest, by sadownicy się zjednoczyli? Tylko pytanie - wokół kogo?

Zjednoczenie sadowników jest absolutną koniecznością - ale rzeczywiście na pytanie “wokół kogo” trudno odpowiedzieć. My w tej chwili powinniśmy wykreować kilka osób, które obdarzymy zaufaniem. Jeśli sadownicy nie będą mieli zaufania do tych osób, które mogą stać się liderami środowiska - bo na przykład należeli do grupy która upadła i stracili zaufanie do wszystkich - to naprawdę nie mamy wielkich szans na przetrwanie jako całość. Oczywiście, wszystkim rządzi ekonomia, ale wiemy, że część produkcji musi zostać zmieniona, zredukowana, dostosowana itd. , i poprzez współpracę i zaufanie powinniśmy tej części gospodarstw zapewnić “miękkie lądowanie”. Powinna być strategia pomocy, przebranżowień, ale to się samo nie zrobi.

Gdyby była to odgórna propozycja Ministerstwa Rolnictwa, czy sadownicy zgodziliby się na to?

No właśnie, i tu się pojawia kolejny problem - teraz wszystko jest upolitycznione. Nikt nie patrzy na człowieka: kim on jest, co proponuje, tylko na to, do jakiej partii politycznej należy. 

Zobacz także: 

Spadek produkcji jabłek w Polsce. "Czeka nas upadek upadek 80 proc. gospodarstw"

 

Podobał się artykuł? Podziel się!

Nie przegap najważniejszych wiadomości

Sady Ogrody - Google News Obserwuj nas w Google News

WIĘCEJ NA TEMAT

OWOCE

BĄDŹ NA BIEŻĄCO

POLECAMY CZASOPISMA

WYSZUKIWARKI