
- Tyle nauki, ile wymaga uprawa truskawek, nie miałem nawet na studiach. W tematach truskawkowych trzeba być na bieżąco - mówi w wywiadzie dla www.sadyogrody.pl, Mateusz Maruszewski, właściciel Gospodarstwa Rolnego Maruszewski.
Polecamy pierwszą część wywiadu: Maruszewski: Truskawka musi przede wszystkim smakować
Jak wygląda współpraca z odbiorcami truskawek z Waszego gospodarstwa?
Mamy 12 stałych odbiorców, za chwilę (bo na razie truskawka jest dla nich za droga) dołączą do nich dwa sklepy Auchan w Lublinie. Jesteśmy z nimi związani od kilku lat, staramy się zapewnić im stałe dostawy, dlatego uprawiamy truskawki nie tylko w tunelach, ale też w gruncie. Naszymi stałymi odbiorcami są też klienci detaliczni, którzy kupują w punkcie sprzedażowym w naszym gospodarstwie. W tym sezonie będziemy zresztą testować system sprzedaży znany na Zachodzie - wystawimy łubianki i puszkę, do której klient będzie wrzucał zapłatę za towar. Zobaczymy, jak to wyjdzie.
Jakie odmiany oferujecie Waszym odbiorcom?
Rumbę - musi być dojrzała, żeby smakowała; Allegro, na którą są zapisy z tygodniowym wyprzedzeniem; Verdi, która okazała się super smaczna; Malling Allure, bo też super smakuje; Flaire, z którego już wychodzimy, bo jest trudny dla nas. Testujemy m.in. Federicę, Limalexię, Ariannę.
Jak Pan ocenia sytuację na rynku truskawek i owoców miękkich ogólnie - czy jest to rynek perspektywiczny, czy może dać mierzoną pieniędzmi satysfakcję z pracy?
Jeżeli wyprodukuje się dobre owoce to jak najbardziej. Narzekają na rynek przeważnie mali rolnicy, którzy produkują źle: np. przyspieszają folią perforowaną odmianę Hanoya. Próbują to później sprzedać, a ten towar nie jest w ogóle towarem deserowym. Wystarczy, że 10 takich pojawi się na giełdzie i obniżają od razu cenę. Podam przykład: nasza truskawka jest towarem premium i kosztuje od 20 zł w górę, a oni swoje truskawki wyceniają na 15 zł w dół; ale ja sprzedaję busa w ciągu dwu godzin, a on nie może sprzedać łubianki przez noc.
Inny przykład: powstaje teraz bardzo dużo plantacji pod tunelami foliowymi, zakładanych bo ktoś zobaczy cenę 40 zł za łubiankę i myśli, że łatwo zrobi fortunę. Ci ludzie nie mają pojęcia co robią. Pisała do mnie pani, że posadziła w tunelu Rumbę w doniczkach i opryskała tunel herbicydem. A tunel ma swoisty mikroklimat, więc ten herbicyd zniszczył im tę truskawkę. To są niuanse, ale trzeba się w nich orientować, trzeba cały czas się szkolić, bo bez tego nawet w tunelach nie będzie jakości.
Pan już chyba wie o truskawkach wszystko?
No właśnie to jest problem, że bardzo mało wiemy (śmiech). Tyle nauki, ile to wymaga, nie miałem nawet na studiach. W tematach truskawkowych trzeba być na bieżąco: tata śledzi wszystkie poświęcone tematyce czasopisma, ogląda poradniki, polskie i niemieckie w internecie; ja śledzę gospodarstwa truskawkowe z całego świata na portalach społecznościowych. Oczywiście to poza sezonem, bo w sezonie nie ma na to czasu.
Dodatkowo będziemy teraz budować własną przetwórnię, wprowadzamy na rynek budki z lodami wytworzonymi w gospodarstwie, więc tej wiedzy potrzeba będzie jeszcze więcej, z różnych innych dziedzin. Wchodzimy w inne tematy, ponieważ nasze gospodarstwo nie jest za duże, ziemi też nie mamy skąd dokupić a chcemy się rozwijać.
Jaka jest powierzchnia gospodarstwa?
W tym roku zredukowaliśmy gospodarstwo z powodu pandemii, mamy więc 5 hektarów. Tunele zajmują obecnie hektar 10 arów, ale będą dostawiane, budujemy też kompleks pod malinę, na życzenie naszych odbiorców. Nauki będzie kolosalna ilość, ale na szczęście obiecał nam pomoc dr Jarosz.
Właściwie skąd wynika ta konieczność ciągłej nauki? Czy to dlatego, że wprowadzacie odmiany, których nie znacie, czy może z powodu zmiany klimatu i pojawianiem się nowych szkodników, czy też z powodu unijnych redukcji środków ochrony roślin?
Ze wszystkimi tymi aspektami. Drosophila suzuki np. nie była znana w Polsce, a pojawiła się dlatego, że zrobiło się cieplej. Ale też człowiek jest człowiekiem i popełnia błędy - np. w zeszłym roku jesienią opryskałem chwasty glifosatem. Tunele były gołe, nic się nie działo. Posadziliśmy na zagonach odmianę Flair. Co się okazało? Położyliśmy odwrotnie folię tunelową, i mimo że glifosat był stosowany jesienią, skroplił się na folii i wypalił pół tunelu Flair. Nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że tyle miesięcy po pryskaniu glifosat może być jeszcze aktywny. Jest bardzo dużo szczegółów, na które trzeba zwracać uwagę przy produkcji w tunelach, trzeba być bardzo przewidującym. Np. uznaliśmy, że nie będzie śnieżnej zimy i zostawiliśmy folię na tunelach; zima przyszła, spadło bardzo dużo śniegu, musieliśmy w środku nocy zrzucać ten śnieg z tuneli. Uratowaliśmy je, ale była to mordercza praca, szczególnie, że nie sposób w Polsce zdobyć pracownika w nocy.
Właśnie, jak to jest u Was z pracownikami? Mówił Pan, że z powodu pandemii ograniczyliście powierzchnię upraw – czy dlatego, że Ukraińcy nie mogli przyjechać?
Dokładnie. Pracownicy zarabiają u nas dużo, zapewniamy im dobre warunki: mieszkanie, wyżywienie, dobrą płacę, taką jak w Niemczech, i czystą plantację. W tamtym roku nie mieliśmy żadnego pracownika z Ukrainy, a Polacy, cóż... szkoda gadać. Polakom się nie chce. A Ukraińcy mają zupełnie inne podejście do pracy - przyjeżdżają, żeby zarobić. Rekordzista zebrał u nas w ciągu godziny 50 łubianek! Do tej pory nie wierzę po prostu, że to zrobił. Przeciętna wydajność to 15-22 łubianek, więc to całkiem godny zarobek. Myślę, że jeśli za kilka lat będzie nam brakować pracowników z Ukrainy, rolnicy będą musieli zatrudniać Azjatów albo redukować powierzchnie plantacji, bo na zbiór maszynowy truskawek deserowych nie ma szans.
Dziękuję za rozmowę.
Owoce jagodowe - dodaj ofertę na gieldarolna.pl.
Nie przegap najważniejszych wiadomości
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
CHF
4,75 -0,26%
GBP
5,34 -0,10%
USD
4,35 -0,51%
ON
6,81 -20 gr
LPG
3,12 -4 gr