
- Ceny jabłek przemysłowych w skupie systematycznie spadają. Niektórzy mogliby powiedzieć, że to normalne w momencie największej podaży, w środku sezonu zbiorów. Nie jest to jednak uzasadnione gwałtownym wysypem jabłek, nadzwyczajnymi plonami, czy trudną sytuacją w międzynarodowym handlu koncentratem jabłkowym - informuje Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.
Obecny sezon jest zupełnie inny od poprzednich, nawet od ubiegłorocznego i znane od lat „uzasadnienia” zaniżenia cen skupu przez przetwórców są bezzasadne.
Oto kilka faktów:
1. Podaż jabłek przemysłowych w Polsce jest niska wskutek braku dostatecznej liczby pracowników do zbioru.
2. Podaż jabłek przemysłowych w krajach konkurencji jest również bardzo niska, głównie z powodu niskiego urodzaju w Chinach i kilku innych krajach.
3. Trwająca wojna handlowa pomiędzy Chinami i USA stworzyła ogromną szansę dla polskiego koncentratu na rynku amerykańskim.
4. Wysokie koszty transportu ograniczają wejście na rynek europejski koncentratowi i jabłkom do przerobu z innych krajów, w tym z Ukrainy.
5. Bardzo korzystny dla eksportu z Polski kurs złotego do dolara i euro poprawia opłacalność eksportu.
6. Na rynkach światowych koncentrat jabłkowy sprzedaje się świetnie i osiąga bardzo dobre ceny.
7. Zakłady nie mają na chwilę obecną żadnych ograniczeń w dostępie do energii elektrycznej i gazu.
Skąd więc w takim korzystnym otoczeniu wewnętrznym i zewnętrznym dla przetwórstwa wziął się spadek cen skupu!?
Przeczytaj:
Ceny jabłek przemysłowych 2022. Jakie stawki w skupach?
- Wytłumaczenie jest tylko jedno- chęć osiągnięcia zysku. Choć jest to normalne w przypadku prowadzenia każdego biznesu, to jednak skala łapczywości jest zdumiewająca i wręcz niemoralna - grzmi Mirosław Maliszewski.
Informuje, że jeszcze kilka dni temu na spotkaniu w Ministerstwie Rolnictwa jeden z przedstawicieli tego środowiska powiedział mniej więcej tak:”Jesteśmy w tym sezonie w stanie przerobić i korzystnie sprzedać wszystkie jabłka, których sadownicy nie będą w stanie zagospodarować jako owoce deserowe”. Nikt z obecnych temu nie zaprzeczył.
Inny przedstawiciel powiedział mniej więcej tak:”Polski koncentrat jabłkowy jest dziś bezkonkurencyjny na rynkach światowych”. Temu stwierdzeniu, także nikt nie zaprzeczył.
- Niestety w obecności Wicepremiera i Ministra Rolnictwa kolejny przedstawiciel branży uchylił rąbka tajemnicy mówiąc mniej więcej te słowa :”Nie wykluczam, że niedługo pojawią się próby obniżenia ceny, które mogą być podyktowane próbą wykorzystania okresowo zwiększonej podaży i chęcią osiągnięcia zysku”. Tym słowom również nikt z przetwórców nie zaprzeczył - podaje Maliszewski.
I stało się, zaledwie kilka dni później cena zaczęła spadać. Najpierw w jednym, potem w kolejnych zakładach. Za chwile do procederu dołączyły się niektóre punkty skupu.
- Niestety ów proceder ułatwiamy my sami - sadownicy. Zamiast przyłączyć się do apeli o wstrzymanie dostaw, w tym Związku Sadowników RP, wpadliśmy w panikę. Zwiększyliśmy niepotrzebnie podaż i… cena dalej spada - zwraca uwagę Maliszewski.
- Musimy jako sadownicy zrozumieć, że w odróżnieniu od rynku jabłek deserowych, gdzie sytuacja jest wyjątkowo trudna, ta na rynku „przemysłu” jest wyjątkowo dla nas korzystna - uważa.
W tym sezonie wpływ ceny jabłek do przerobu ma jeszcze większy niż w latach poprzednich wpływ na cenę „deseru”. Ta cena wyznacza cenę minimum, za którą kupowane są owoce dobrej jakości.
- Przetwórcy muszą zaś zrozumieć, zachowanie, takie jak w ostatnich dniach jest nieetyczne, niemoralne i nie rokuje na jakąkolwiek współpracę, na której powinno nam wszystkim zależeć. Nie ma bowiem jakichkolwiek podstaw do tego, aby w tym sezonie w taki skandaliczny sposób zaniżać cenę zakupu surowca - mówi.
Zobacz także:
Jabłka przemysłowe 2022: Przetwórcy celowo zaniżają ceny?
- Polscy sadownicy są dzisiaj w katastrofalnej sytuacji finansowej, najgorszej chyba w całej powojennej historii naszej branży. Nie można wykorzystywać być może zbyt małej wiedzy ekonomicznej producentów owoców, nie rozumiejących może zasad wolnego rynku i nie umiejących odpowiednio reagować na działanie prawa podaży i popytu. Nie można nas wykorzystywać do bogacenia się za wszelką cenę w tych arcytrudnych dla nas wszystkich czasach - mówi Mirosław Maliszewski.
- Celowo nie wymieniam nazw firm, imion i nazwisk osób, które zacytowałem, bo mam cały czas nadzieję na opamiętanie i porozumienie oraz znalezienie formuły pomocy branży, o którą apelował m.in. Wicepremier H. Kowalczyk. O różnych propozycjach była mowa na wspomnianym spotkaniu w Ministerstwie Rolnictwa - dodaje.
- My umiemy liczyć i wiemy, że robicie teraz świetny biznes, chyba najlepszy w historii. Nie możemy jednak pozwolić, że robicie go naszym kosztem, narażając tysiące gospodarstw na upadek. Wiele z nich już bezpowrotnie upadło. Jeśli nie zmienicie swojego podejścia do polskich sadowników, to nie liczcie, że zaakceptujemy jakąkolwiek formę pomocy branży, która de facto tylko wam przyniesie zysk - przestrzega.
Mirosław Maliszewski zwraca uwagę, że sprawa walki o cenę jabłek przemysłowych, to nie walka o najsłabszych sadowników, ale przede wszystkim o dobre gospodarstwa produkujące wysoką jakość, prowadzone w dużej części przez ludzi młodych, które w odróżnieniu od tych rzekomo najsłabszych są dziś w dużo gorszej sytuacji.
Nie przegap najważniejszych wiadomości
CHF
4,72 -0,62%
GBP
5,32 -0,23%
USD
4,33 -0,50%
ON
6,81 -20 gr
LPG
3,12 -4 gr