
Jeszcze niedawno Gala miała rozwiązać nasze problemy, w związku z czym produkcja Gali bardzo szybko się zwiększyła - efekt jest taki, że jej cena wyrównała się z ceną innych odmian, choć koszty produkcji Gali są wysokie, a plony niższe w porównaniu z innymi odmianami - mówi w rozmowie z sadyogrody.pl Jacek Pruszkowski, sadownik z Małej Wsi.
Łatwo zrozumieć interesy sprzedawców, ale w Polsce ktoś jabłka kupuje, i są to przeważnie grupy, prawda?
Przez jakiś czas też tak uważałem, ale ostatnio otrzymałem od przedstawicielki Łotwy w Copa-Cogeca zdjęcia bardzo tanich polskich jabłek w jednym z łotewskich supermarketów. Przedzwoniłem do kilku znajomych, zajmujących się handlem, żeby dowiedzieć się o co chodzi i okazało się, że na Łotwie jest kilku operatorów, którzy kupują bezpośrednio od polskich producentów indywidualnych. Jaki z tego wniosek? Że w Polsce każdy, kto może sprzedać, sprzedaje, w dodatku obniżając cenę - i indywidualni sadownicy, i grupy, i handlowcy. Czy tego towaru jest za dużo, czy my nie potrafimy dostosować produkcji do potrzeb rynku, bo wciąż jesteśmy mentalnie w czasach sprzed rosyjskiego embarga?
Gdy 5 lat temu likwidowałem część sadu jabłoniowego i sadziłem śliwy i grusze, już wtedy się martwiłem, że przy tej intensywności nasadzeń nie będę miał, choć jestem członkiem grupy, gdzie sprzedać - a co mają powiedzieć ci, którzy w tej chwili nastawiają się na intensywną produkcję? Nasadzenia są potężne, wiele sadów jest naprawdę nowoczesnych i w krótkim czasie będą produkować bardzo duże ilości. Jeszcze niedawno Gala miała rozwiązać nasze problemy, w związku z czym produkcja Gali bardzo szybko się zwiększyła - efekt jest taki, że jej cena wyrównała się z ceną innych odmian, choć koszty produkcji Gali są wysokie, a plony niższe w porównaniu z innymi odmianami.
Trudno się dziwić sadownikom, że sadzili Galę która była popularna…
20 lat temu był profesor Makosz - przyjeżdżał do nas, na spotkania z nim przyjeżdżało 2000 sadowników: słuchali, zgadzali się bądź nie, ale był autorytetem i wielu robiło tak, jak on radził. Teraz już nie ma takich Makoszów. Nie ma już autorytetów naukowych, bazy naukowej związanej z sadownictwem czy ekonomiką sadownictwa - nie widać tego. Opieramy się już tylko na komercyjnym doradztwie, na zaleceniach którego dnia o której godzinie i czym mamy opryskać - sadownicy stali się całkowicie bezradni. Takich, którzy mają sygnalizatory parcha i sami sobie opracowują ochronę, można pewnie ze świecą szukać.
Myślę, że są naukowcy, którzy chętnie wsparliby sadowników swoją wiedzą, ale zdaje się, że sadownicy nie chcą słuchać dobrych rad…
Sadownicy w ogóle nie chcą nikogo słuchać. Uważają, że ponieważ kiedyś tam było ileś tam dobrych lat, to sobie poradzą, bo są doradcy, którzy powiedzą, co sadzić, czym i kiedy pryskać. Ale z tymi doradcami jest tak samo jak z tymi, którzy układali programy dochodzenia do uznania grupom, które w końcu upadły - opracowali program, wzięli pieniądze, i tyle. Nie brali przecież odpowiedzialności za los grupy. Tak samo ci, którzy komercyjnie doradzają sadownikom, nie biorą odpowiedzialności za los gospodarstwa, ale sadownik, mając takich doradców, uważa, że sobie poradzi, a jeśli ktoś zbankrutuje, to na pewno sąsiad, nie on. W końcu w każdej niemal wsi jest gospodarstwo, w którym nie ma następców, które słabo sobie radzi, w którym sad jest już w zasadzie opuszczony.
Sad na podkładce M9 nie utrzyma się bez pielęgnacji przez dwa sezony…
Osobiście znam taką kwaterę, którą ktoś sprzedał, ktoś inny kupił, i po dwóch latach nieużytkowania piękny sad stał się ruiną.
Wiadomo, że ileś tam gospodarstw zniknie pod presją nieubłaganej ekonomii, ale wszyscy powinni pamiętać, że kredyty, które mają, niekoniecznie będzie łatwo spłacić, a banki nie chcą już kredytować sadowników. To jest zagrożenie szczególnie dla gospodarstw prowadzonych przez młodych ludzi, którzy jeszcze kilka lat temu, gdy perspektywy były lepsze, chcąc bardzo szybko unowocześnić swoje gospodarstwo, brali pożyczki. Tak robił każdy z nas, gdy zaczynał swoją pracę w sadownictwie.
Spadek produkcji jabłek w Polsce. "Czeka nas upadek upadek 80 proc. gospodarstw"
To nie jest winą tych ludzi, bo przecież nie mają oni wpływu na sytuację geopolityczną, na to, że Rosja zakazała importu, że Białoruś zakazała importu, że Egipt nie przyjmuje importu… Tymczasem nasz rząd, ale też Komisja Europejska, zachowują się tak, jakby się nic nie stało.
Nasi dziadkowie kredytów nie brali, sady sadzili z ziarenek…
W moim gospodarstwie sad jest od lat 20. XX wieku - stuknęło mu już 100 lat. Gospodarstwo przeżyło już wszystkie koleje losów sadownictwa polskiego. Znam z opowieści dziadka, jak w latach 50. XX w. odgórnie zaczęła być budowana spółdzielczość rolników, która pozytywnie wpłynęła na rozwój sadownictwa.
Podobna sytuacja była z grupami producenckimi - tu też była odgórna zachęta, poszły na to ogromne pieniądze, powstało bardzo wiele grup. Jakaś, choć niestety niewielka część z nich, robi to co do grup należy: prowadzi sprzedaż, inwestuje w unowocześnienie produkcji w gospodarstwach członków w ramach realizowanych Programów Operacyjnych, wprowadza odmiany klubowe. A sadownicy na wszystkie grupy patrzą przez pryzmat tych kilku, które zachowały się niewłaściwie. Oskarżają ich o złodziejstwo, o zaniżanie cen, ale to przecież sieci decydują o cenach, a grupa nie tylko musi sprzedać towar, ale jeszcze pokryć własne koszty i zarobić.
Inna rzecz, że fakt, że tak wielu sadowników nie należy do grup, wpływa negatywnie na działanie grup - bo dlaczego grupa ma swoim członkom płacić dobre pieniądze, skoro za bramą czeka z towarem 100 niezrzeszonych i każdy chce sprzedać niemal za wszelką cenę?
Ale jeśli grupa działa dobrze, to i gospodarstwa należące do grupy działają dobrze - i tu też pojawia się zazdrość, chyba typowo polska - jeśli komuś się wiedzie dobrze, to sąsiad modli się, żeby temu komuś się zawaliło.
Przeczytaj także:
Recepta na kryzys w sadownictwie? Trzeba “włączyć tryb przetrwania”
Nie przegap najważniejszych wiadomości
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
CHF
4,72 -0,62%
GBP
5,32 -0,23%
USD
4,33 -0,50%
ON
6,81 -20 gr
LPG
3,12 -4 gr