- Od kilku lat było wiadomo, że w roku w którym pogoda praktycznie w całym kraju będzie sprzyjać uprawie borówki, dojdzie w Polsce do nadprodukcji. Realizowane od kilku lat masowe nasadzenia wczesnej odmiany Duke w końcu obficie zaowocowały. To spowodowało powstanie "górki" już na początku sezonu, panikę i spadek cen – mówi w rozmowie z serwisem www.sadyogrody.pl Dominika Kozarzewska, prezeska grupy producentów „Polskie Jagody”.
Pewną rolę odegrało również nałożenie się początku naszego sezonu i owocowania plantacji w Rumunii czy Serbii. - Ale nie przeceniałabym znaczenia importu z tych krajów, bo w porównaniu do polskiej produkcji był on moim zdaniem stosunkowo niewielki - dodaje.
Podobnego zdania jest również Piotr Milewski, prezes firmy Milbor. - Tegoroczny sezon był bardzo trudny dla producentów ale bardziej niż jako wyjątek widzę go jako początek nowej rzeczywistości. Skala nasadzeń borówki nie tylko w Polsce ale i w innych krajach Europy takich jak Rumunia, Serbia, Ukraina, Niemcy rośnie co powoduje, że owoców jest na rynku coraz więcej. W tym roku nie było żadnych czynników pogodowych które ograniczyły podaż a do tego w wyniku słabej pogody w okresie letnim głównie w krajach Beneluxu i Niemiec spadła mocno konsumpcja owoców - przyznaje.
Konsolidacja rynku
Dominika Kozarzewska przyznaje, że słabo skonsolidowany polski rynek nie był na taką sytuację przygotowany. - Weźmy chociażby pretensje części plantatorów kierowane do sieci handlowych dotyczące braku promocji w sklepach w szczycie owocowania odmiany Duke. Jeżeli bylibyśmy odpowiednio zorganizowani i mielibyśmy dane na temat przewidywanych plonów w poszczególnych tygodniach, sieci mogłyby otrzymać takie informacje i przygotować się do promocji. Handlowcy są w stanie zdobyć taką wiedzę wyłącznie od plantatorów lub zrzeszających ich organizacji - tłumaczy.
W tym sezonie sprzedaż na eksport także nie była łatwa. - W Niemczech i Holandii było widać wyraźny wzrost praktyk protekcjonistycznych. Pod naciskiem lokalnych plantatorów sieci handlowe niechętnie importują owoce z Polski, gdy są dostępne borówki produkcji krajowej - komentuje rozmówczyni.
Transformacja rynku borówki
Prezeska grupy Polskie Jagody, przyznaje, że w jej opinii trudne sezony będą już raczej regułą niż wyjątkiem. - Rynek borówkowy na świecie przeszedł w ostatnich latach znaczącą transformację. Jeszcze kilka lat temu aby dobrze zarobić wystarczyło dysponować owocami w okresie, gdy na światowym rynku było ich mało. Ponieważ na rynek weszli nowi, szybko rosnący gracze - Peru, Meksyk czy Maroko (przy czym z tych dwóch ostatnich krajów można w zimie dowieźć owoce na największe rynki na świecie - USA i UE - transportem lądowym), podaż w różnych okresach roku bardzo się wyrównała. Żeby dobrze sprzedać borówki na eksport, trzeba dysponować towarem wyższej jakości, niż międzynarodowi konkurenci - mówi.
Przyszłość na rynku borówki
Co powinniśmy w takiej sytuacji robić? - Przykładem udanego wspólnego działania plantatorów jest kampania "Czas na polskie superowoce", która skutecznie wpływa na wzrost konsumpcji owoców jagodowych, w tym borówek. Jak wynika z badań Kantara, ponad połowa Polaków jadła borówki w sierpniu w dniu poprzedzającym badanie (53%). To o 8 punktów procentowych więcej, niż w sierpniu zeszłego roku - podkreśla Dominika Kozarzewska.
- Dobrym miejscem do wypracowywania rozwiązań służących rozwojowi borówkowego rynku jest jagodowa część Core Teamu. Jest to forum współpracy liderów i ekspertów organizacji branżowych, doradztwa i nauki. Jednym z celów, które sobie postawiliśmy jest ustalenie wspólnych dla całej branży standardów jakości, w podziale na owoce premium, standardowe i do przetwórstwa. Chcemy dążyć do sytuacji, w której branża - podobnie jak w Chile - wskazuje pożądane kierunki rozwoju nasadzeń i działalności handlowej. Nie chodzi tu o jakąś wersję gospodarki nakazowej, ale wspólną refleksję nad strategią, która zapewniłaby nam długoterminowy rozwój - tłumaczy Kozarzewska.
Podobnego zdania jest Piotr Milewski. - Według mnie podobne poziomy cenowe będą się powtarzać w kolejnych latach chyba, że podaż owoców będzie ograniczana czynnikami pogodowymi (np. przymrozki) podobnie jak to ma miejsce w przypadku rynku jabłek. Będzie to powodowało dalszy spadek marży, a w przypadku części plantacji brak rentowności. Moim zdaniem jedyna droga to poprawa jakości owoców o sprzedaż maksymalnie dużej ilości swoich owoców na rynki eksportowe, które wciąż pozwalają osiągnąć ciekawe zwroty oraz ograniczanie kosztów przez lepszą wydajność produkcji - podsumował Milewski.
Nie przegap najważniejszych wiadomości
Komentarze