Trudna sytuacja w sadownictwie 

- Zbliżający się sezon zbiorów i sprzedaży jabłek deserowych może się okazać bardzo trudny a zdaniem wielu sadowników wręcz tragiczny. Nie oszukujmy się. Jabłek jest w brud i rok 2022 będzie jednym z rekordowych lat w zakresie zbiorów jabłek w Polsce i w Europie. Nie wiadomo jak będzie z jakością owoców zbieranych w tym sezonie, bo przy obecnych kosztach produkcji coraz więcej sadowników ogranicza zabiegi środkami ochrony roślin i nawożenie. A dodatkowo dochodzą do tego różne anomalia pogodowe tj gradobicia, susza itp. Nie da się ukryć, że producenci jabłek deserowych zakończyli sezon 21/22 pod kreską. Tak gwałtowny, w okresie ostatniego roku, wzrost kosztów energii elektrycznej, paliw, nawozów, środków ochrony roślin czy kosztów pracowniczych spowodował, że koszt produkcji jabłek wzrósł do poziomu 1,50 zł/kg. Tak to wygląda według moich przybliżonych kalkulacji. A więc jeśli w kolejnym roku za wyprodukowane jabłka otrzymamy cenę poniżej 1,50 zł/kg, to będzie to kolejny rok, w którym do produkcji dołożymy. Ile lat jesteśmy w takich realiach przetrwać? No właśnie, to jest bardzo ważne pytanie - zastanawia się Zbigniew Chołyk. 

Dodaje, że według niego ten rok będzie przełomowy. - Wielu polskich sadowników, producentów jabłek, niestety polegnie. Wielu spróbuje innych upraw. Znajdą się i tacy, którzy najnormalniej zmienią profesję. To naprawdę nic dziwnego. W wielu krajach Europy zachodniej ten proces trwa od kilku a nawet kilkunastu lat. Gospodarstwa sadownicze, nawet z kilku pokoleniową tradycją tam najnormalniej upadają - dodaje. 

Ograniczanie produkcji 

Co można by zrobić aby uchronić wielu sadowników od rezygnacji ze swojej działalności, ze swojej pracy, ze swojej pasji? - Według mnie, to przede wszystkim ograniczenie produkcji. I zamiast w ilość idźmy w jakość. Zmieńmy strukturę nasadzeń, zmieńmy stare odmiany na te nowe, bardziej dochodowe, zmniejszmy areał tych nasadzeń, nie wstydźmy się, że likwidujemy 6, 7 letnie sady, bo są nie rentowne. Zmniejszenie produkcji da szanse na uzyskanie dużo lepszych cen - przyznaje rozmówca. 

 - Zdarzyło mi się przez kilka minionych lat mówić dokładnie to, co teraz piszę na różnych konferencjach, czy spotkaniach sadowniczych. Jakże byłem krytykowany za swoje poglądy, za swoje wypowiedzi. Użycie przeze mnie słowa "nadprodukcja" jabłek w Polsce na jednej z konferencji 5 lat temu miało dla mnie bardzo nieprzyjemne konsekwencje. Ważni ludzie w branży sadowniczej wyśmiewali moje poglądy i twierdzili, że nie ma żadnej nadprodukcji, że nie można absolutnie zmniejszać produkcji, bo inni producenci z innych krajów tylko czekają na zdobycie naszego rynku. Boże! Jakiego rynku? Jaki rynek jest rynkiem polskich sadowników? Nie ma już od dawna takiego rynku! - apeluje.

 10, 15, 20, czy 30 lat temu to był rynek wschodni, rynek Rosji, WNP itp struktur państwowych. - Ten rynek był niezwykle chłonny i odbierał ponad połowę naszej produkcji jabłek , nawet 1 milion ton rocznie! Ale tego rynku już od 8, 9 lat nie ma. Więc nie powinniśmy w ciągu tych 8 czy 9 lat od utraty tego właśnie rynku wschodniego zwiększać produkcję jabłek o...100%. To jest coś nieprawdopodobnego co my wyprawiamy. Nam się ciągle wydaje, że sadownictwo w Polsce, to jest jakiś pępek świata, że bez polskich jabłek, to się cały świat zawali. Naprawdę tak nie jest. Gdyby w Polsce wycięto ostatnią nawet jabłonkę, to z całą pewnością jabłka jeść dalej będziemy - tłumaczy Zbigniew Chołyk. 

Jak przeciwdziałać problemom w nadchodzącym sezonie? 

Co możemy zrobić aby przeciwdziałać wszystkim tym problemom, z jakimi w nadchodzącym sezonie będziemy się borykali? Zdaniem rozmówcy przede wszystkim powinniśmy zrozumieć, przyjąć do wiadomości, że mamy nadprodukcję jabłek, więc każde źródło sprzedaży należy wykorzystać aby sprzedać swoje owoce.

- Należy sprzedawać swoje owoce wtedy kiedy jest na nie odbiorca i kiedy są w bardzo dobrej kondycji jakościowej a nie wtedy kiedy mi pasuje otworzyć komorę. Ponadto współpracować w szerokim zakresie z innymi sadownikami, grupami sadowników, informować o ilościach pozostałych do sprzedaży i o wszelkich problemach jakościowych, przechowalniczych itd. Co ważne, już w okresie zbiorów wyeliminować wszystkie owoce nie spełniające wymagań jakościowych i przeznaczyć je do przetwórstwa. Nie ma sensu (według mnie) zbierać i przechowywać jako owoce deserowe jabłek o średnicy mniejszej niż 70 mm i większej niż 90mm. Takie jabłka w nadchodzącym sezonie mogą być zupełnie odrzucane przez odbiorców jabłek deserowych - podsumowuje Zbigniew Chołyk.