
Sytuacja na rynku jabłek już od kilku lat jest bardzo trudna. Ograniczone możliwości sprzedaży, duża produkcji i niskie ceny to największe problemy z którymi borykają się producenci. Zbigniewa Chołyka, prezesa grupy Stryjn-Sad zapytaliśmy o to, czy dopłaty do jabłek przemysłowych to realna pomoc dla sadowników.
Podstawowym problemem w polskim sadownictwie - zdaniem Zbigniewa Chołyka - to NADPRODUKCJA. - Niestety, teraz już nikt chyba tego nie kwestionuje. No może i są jakieś siły polityczne, które dla swoich potrzeb mówią, że jesteśmy największym producentem jabłek w Europie i trzecim na Świecie i nie możemy zmniejszyć produkcji aby utrzymać swoją pozycję. To są oczywiste bzdury! Po co mi, sadownikowi i szefowi grupy producenckiej zaszczyt, że Polska jest największym producentem jabłek w Europie, jak od kilku lat sprzedaję te jabłka poniżej kosztów produkcji i to w 70 - 80% do przetwórstwa - zastanawia się.
Zobacz: Chołyk: Wyniki zbiorów jabłek mocno zaskakują
Rozmówca dodał, że jest też wielkim przeciwnikiem dopłat do jabłek przemysłowych, jakie ostatnio zaproponowała inna organizacja. - Co nam może dać dopłata Państwa do 70 groszy za kilogram za jabłko przemysłowe? Zastanówmy się. Nie dość, że te dopłaty są upokarzające dla szanujących się sadowników, to jedynie przedłużą agonię o kolejny rok. Nie ma też żadnych szans, moim zdaniem, na poprawę sytuacji polskiego sadownictwa poprzez nawoływanie do niedostarczania jabłek do przetwórni, aby wymóc na przetwórcach podniesienie cen za ten surowiec - dodaje.
Dlaczego? Zdaniem rozmówcy, jabłko przemysłowe powinno być traktowane przez producentów jabłek deserowych jako odpad produkcyjny a walczyć powinniśmy o ceny jabłek deserowych. Ponadto wstrzymanie dostaw na kilka dni nie przysporzy najmniejszych problemów w zakładach a jedynie całkowite wstrzymanie dostaw na 3, 4 tygodnie mogłoby przynieść jakiś efekt. Wielu tzw. sadowników nie posiada ani chłodni ani przechowalni a nawet własnych opakowań, to jak oni mogliby wstrzymać dostawy i przetrzymać jabłka. Oni zawsze będą dostarczać te jabłka w okresie największych zbiorów, bo nie mają innego wyjścia.
Coraz więcej różnych organizacji i partii politycznych interesuje się losem polskich sadowników. - I dobrze, bo trzeba o tym mówić. Ale przede wszystkim trzeba mówić bardzo głośno, że musimy ograniczyć produkcję jabłek w Polsce. Tego politycy powiedzieć rzecz jasna nie mogą. Jedyny sposób na poprawę naszej sytuacji widzę w ograniczeniu produkcji jabłek. Musimy zmniejszyć ilość a zdecydowanie poprawić jakość. Niestety w tym sezonie trudno będzie, według mnie, osiągnąć dobre wyniki ekonomiczne zarówno w gospodarstwach jak i w grupach producenckich. I chociaż to bardzo przykre ale mam wrażenie, że po zbliżającym się sezonie zbioru i sprzedaży jabłek, ubędzie i gospodarstw sadowniczych i grup producenckich. Obym się mylił - komentuje Zbigniew Chołyk.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
CHF
4,70 -0,26%
GBP
5,26 -0,51%
USD
4,29 0,29%
ON
7,65 2 gr
LPG
3,20 4 gr