
Sadownicy odetchnęli z ulgą kiedy Białoruś poinformowała, że otwiera swój rynek się na polskie jabłka, gruszki i warzywa. Jak się jednak okazuje, nałożone sankcje i ograniczenia utrudniają handel.
Handel z Białorusią został ograniczony 1 stycznia 2022 r. w odpowiedzi na zachodnie sankcje. Od tamtej pory problemy sadowników zaczęły się piętrzyć. Niecałe dwa miesiące później wybuch wojny w Ukrainie spowodował trudności ze sprzedażą nie tylko polskich jabłek.
Niedawna informacja o częściowym zdjęciu embarga z polskich jabłek, gruszek i warzyw w połączeniu z mechanizmem wycofania jabłek z rynku była nadzieją na poprawę w handlu i wyższe ceny. Jednak jak się okazuje, eksport jabłek do Białorusi w obecnych warunkach jest trudny do realizacji bowiem Ministerstwo Transportu Białorusi wprowadziło od 16 kwietnia 2022 r. zakaz jazdy w tym kraju dla pojazdów zarejestrowanych w Unii Europejskiej. Strona białoruska przygotowała wykaz miejsc, gdzie mogą one przekazać naczepy lub przeładować towar.
Zobacz: Na jakich zasadach można wwieźć polskie jabłka do Białorusi ?
Oznacza to, że przewoźnicy mogą wjeżdżać na Białoruś tylko do wyznaczonego terminalu w celu przeładunku (nie dalej niż do 50 km w głąb kraju od granicy polsko-białoruskiej). Pojazdy przewoźników z Unii Europejskiej muszą zostawić towar w pracujących całą dobę przygranicznych białoruskich centrach transportowo-logistycznych. Stamtąd towary będą transportowane na wschód samochodami przewoźników białoruskich i rosyjskich.
Co to oznacza w praktyce? Zapytaliśmy o to Mirosława Maliszewskiego, prezesa Związku Sadowników RP.
- Otwarcie Białorusi na polskie jabłka trzeba rozumieć dwojako. Po pierwsze, rzeczywiście na tym rynku (podobnie na rosyjskim) występują braki w dostawach i ceny znacząco wzrosły. Administracja Łukaszenki próbuje więc jakoś temu zapobiec - mówi.
Rozmówca dodaje, że po drugie, otwarcie ma wymiar polityczny i ma wywołać wśród pewnych grup społecznych (w tym przypadku chodzi o zdesperowanych polskich sadowników) niezadowolenie z sankcji gospodarczych wobec tego kraju, które uniemożliwiają sprzedaż na dotychczasowe rynki.
Pojawia się natomiast w związku z tym dodatkowy problem, i on też ma wymiar polityczny. Chodzi o środki transportu i ich dopuszczenie do wjazdów na Białoruś.
- W praktyce będzie to wyglądało prawdopodobnie tak, że embargo jest zniesione, ale i tak nie ma jak drogą oficjalną zawieźć naszych jabłek. Jednak jak znamy z historii i doświadczenia, może być tak, że niektórzy różnymi kanałami jakoś te jabłka dostarczą. Jest kupiec, jest sprzedający i jest towar, więc jest szansa na zarobienie pieniędzy. Skala takiego procederu będzie raczej niewielka, bo ryzyko takich transakcji jest ogromne. Niewielu się tego podejmie. Przypomnę tylko, że w „normalnych” czasach potrafiło z Polski wyjechać na Wschód nawet 300 tir-ów z jabłkami dziennie. Teraz jest to absolutnie niemożliwe - komentuje Mirosław Maliszewski.
Nie przegap najważniejszych wiadomości
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
CHF
4,67 0,05%
GBP
5,26 0,55%
USD
4,26 0,75%
ON
6,09 3 gr
LPG
2,95 -3 gr