
Tymczasowe zezwolenie dla glifosatu było ważne przez dwa lata, z dniem 15 grudnia tego roku jego ważność minęła, więc 13 grudnia Komisja Europejska podjęła decyzję o warunkowym przedłużeniu tego zezwolenia na najbliższy rok. Komentarza w tej sprawie udzielił naszej redakcji dr hab. profesor IO Jerzy Lisek, z Pracowni Uprawy i Nawożenia Roślin Sadowniczych Instytutu Ogrodnictwa - Państwowego Instytutu Badawczego w Skierniewicach.
Dlaczego Komisja Europejska przedłużyła możliwość stosowania glifosatu o rok, choć chciała zakazać jego używania?
Moim zdaniem podstawowe powody są dwa. Przede wszystkim nie zakończono procesu oceny i nie jest gotowa końcowa opinia - danych uzyskanych podczas badań jest bardzo dużo, często są przeciwstawne, ponieważ podczas badań środki ochrony mogą być używane w bardzo różnych warunkach: to kwestia warunków pogodowych, dawek, uprawy i wielu innych czynników. Aby to wnikliwie ocenić, potrzebny jest czas, i tego czasu okazało się być za mało.
Tymczasowe zezwolenie było ważne przez dwa lata, z dniem 15 grudnia tego roku jego ważność minęła, więc 13 grudnia Komisja Europejska podjęła decyzję o warunkowym przedłużeniu tego zezwolenia na najbliższy rok.
Drugim powodem jest pytanie, co się będzie działo po wycofaniu glifosatu - jest cały szereg upraw, gdzie nie ma żadnej alternatywy dla glifosatu. Do takich należą między innymi sady i plantacje krzewów, gdzie zakaz użytkowania glifosatu wymusi całkowitą zmianę podejścia do zwalczania chwastów, co nie jest ani proste, ani tanie.
Mamy tu jeszcze kwestię zmian klimatycznych i tzw. rolnictwa zrównoważonego: jeżeli wyprowadzimy glifosat z uprawek pożniwnych, z zerowej uprawy gleby, to musi nastąpić powrót do głębokiej orki, częstych uprawek, erozji gleby, nie mówiąc już o związanym z tym dużym zużyciu paliw.
Czy tym razem ten dodatkowy rok dany przez Komisję Europejską wystarczy, żeby dokładnie zbadać skutki stosowania glifosatu i dojść do jednego konkretnego wniosku?
Tak, dlatego, że ten proces oceny trwa od wielu lat, tak jak w przypadku innych substancji czynnych będących składnikami środków ochrony roślin. Jest to postępowanie ciągłe, każda substancja czynna jest raportowana przez kilka krajów, one zbierają dossier na temat danej substancji czynnej, szczególnie zagrożeń, które ona powoduje, więc tych danych jest naprawdę wystarczająco dużo. Pytanie raczej jest o to, jaką decyzję podejmie Unia w sprawie glifosatu - trudno tu będzie o jednomyślność wśród państw członkowskich, ponieważ w różnych krajach różna jest waga rolnictwa, różne są technologie. Być może dojdzie do sytuacji, w której status glifosatu również będzie inny w różnych państwach. System kontroli żywności w UE jest bardzo restrykcyjny i działa dobrze, co oznacza, że żywność wytworzona w rolnictwie zintegrowanym jest bezpieczna dla zdrowia człowieka - większego zagrożenia upatrywałbym w różnego rodzaju konserwantach znajdujących się w przetworzonej żywności niż w śladowych pozostałościach środków ochrony roślin w owocach czy warzywach.
Dlaczego w ogóle dyskutuje się nad wycofaniem glifosatu?
Tego nie wiem, ponieważ nie jestem toksykologiem. Zdania ekspertów medycznych w tej kwestii są podzielone. Agendy europejskie powołane do oceny zagrożeń stwierdziły, że dotychczas brak jednoznacznych dowodów na rakotwórcze działanie glifosatu. Ryzyko związane ze stosowaniem glifosatu jest bardzo różne w różnych uprawach. W sadownictwie ryzyko skażenia owoców pozostałościami glifosatu przy jego prawidłowym stosowaniu jest wręcz minimalne. Natomiast używanie go do desykacji zbóż czy rzepaku zawsze znajdowało się pod ostrzałem krytyki ludzi związanych z toksykologią, jako rozwiązanie bardzo ryzykowne, i, również moim zdaniem, nie do końca potrzebne.
W zasadzie jako komentarz do tego pytania wystarczy zwrócenie uwagi na fakt, że na liście substancji potencjalnie rakotwórczych Światowej Organizacji Zdrowia obok glifosatu znajduje się kawa i czerwone mięso.
Mówi się, że dyskusja o glifosacie jest dyskusją nie naukową lecz polityczną…
Zgadzam się z tym całkowicie - jest to sprawa typowo polityczna. Skłonny jestem wyrazić opinię, że wycofany glifosat będzie zastępowany kilkoma substancjami czynnymi, które będą nie mniej uciążliwe dla środowiska, a może jeszcze bardziej. Wzrosną koszty ochrony przed chwastami, natomiast znów pojawi się dyskusja o herbicydach jako groźnych substancjach.
Chciałem zapytać jeszcze raz o zastosowaniu glifosatu w sadownictwie i warzywnictwie…
W warzywnictwie bez glifosatu można się obejść, natomiast w przypadku sadownictwa trudno sobie wyobrazić wycofanie tej substancji. Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że obecnie nie ma herbicydu, który może zastąpić glifosat i w związku z tym cały program chemicznej ochrony przed chwastami będzie niepełnowartościowy, właściwie nieskuteczny. Każde potencjalne rozwiązanie zastępujące stosowanie glifosatu jest dużo mniej skuteczne, bez porównania droższe, wymagające zakupu nowych maszyn, poświęcenia dużo więcej czasu. W sytuacji, gdy bardzo wiele gospodarstw sadowniczych jest na granicy opłacalności, wydatek rzędu minimum kilkudziesięciu tysięcy złotych na zmianę technologii może być dla nich nie do udźwignięcia.
Konieczność usuwania mechanicznego chwastów spowoduje, że korzenie chwastów wieloletnich będą tylko cięte a nie likwidowane, co szybko doprowadzi do masowego wystąpienia perzu prawdziwego i chwastów rozłogowych. Spowoduje to spadek plonu o kilka lub kilkanaście procent i cofnie sadownictwo o kilkadziesiąt lat. Nie jest wykluczone, że zagrożeni tym sadownicy będą kupować nierejestrowane i nieprzebadane środki ochrony roślin.
Zwolennicy wycofania glifosatu i innych substancji czynnych znajdujących się w środkach ochrony roślin wskazują na rolnictwo ekologiczne jako te, które radzi sobie znakomicie bez śor.
Oczywiście, można produkować owoce ekologicznie, tylko że wtedy koszty uprawy wzrosną a plony spadną i owoce przestaną być dobrem powszechnie dostępnym, a staną się dobrem luksusowym; wrócimy do sytuacji sprzed 150 lat, gdy owoce będą jedli tylko właściciele drzew owocowych i ludzie bogaci. Czy tak ma być? Być może tak - nie mam pojęcia.
Już teraz żywność ekologiczna jest znacznie droższa od tej “konwencjonalnej”, segment żywności ekologicznej rozwija się dobrze, ale trzeba szczerze powiedzieć, że zniknięcie rolnictwa z integrowaną ochroną roślin spowoduje, że żywności będzie po prostu za mało, więc żywność ekologiczna będzie jeszcze droższa. Bo czy zakaz stosowania “chemicznych” środków ochrony roślin spowoduje, że rolnicy “konwencjonalni” masowo przejdą na ekologię? Jest to zresztą pytanie hipotetyczne, bo o całkowitym zakazie stosowania chemicznych śodków ochrony roślin nie ma na razie mowy. Nikt nie robił sondaży pokazujących gotowość przejścia sadowników na „przymusową” produkcję ekologiczną. Można założyć, że niektórzy z sadowników, widząc jakie efekty daje sad ekologiczny, nie będzie chciało ulec przymusowi „ekologii” i zrezygnuje z sadownictwa w ogóle.
Gdy zaczynałem swoją pracę naukową w latach 80., mówiono, że herbicydy syntetyczne są przewidziane do używania w rolnictwie przez najbliższych 15 lat - czyli z początkiem XXI wieku miały one zniknąć. Mamy już niemal 2023, herbicydy mają się dobrze, wchodzą następne generacje zupełnie nowych środków, których 30 lat temu nie umieliśmy sobie wyobrazić.
Liczba ludności na świecie to 8 miliardów, każdy chce jeść - trzeba realnie spojrzeć na to, czy rolnictwo ekologiczne to gwarancja bezpieczeństwa żywnościowego.
Od dawna wiadomo, że Europejski Zielony Ład nie ma podbudowy ekonomicznej…
Tu już nie chodzi o podstawy ekonomiczne samego rolnictwa, natomiast jest tu problem zysków i strat w szerszym kontekście: wydatków na ochronę zdrowia, ochronę wód gruntowych itd. Być może zamiast zwiększać wydatki na leczenie chorób cywilizacyjnych, których jedną z przyczyn jest przetworzona żywność, warto subsydiować rolnictwo ekologiczne. Tylko że prawdopodobnie aż tak wnikliwego rachunku nikt nie przeprowadził, przynajmniej ja takiego nie znam.
Zapomina się też, że aby wprowadzić na szeroką skalę rolnictwo ekologiczne, odnawialne źródła energii itd. trzeba wyprodukować maszyny i urządzenia, a proces produkcji to zużycie energii i emisja CO2.
Smaku tej całej dyskusji o glifosacie i Europejskim Zielonym Ładzie dodaje fakt, że żyjemy w rzeczywistości gospodarki globalnej, w związku z czym importujemy do Europy żywność z państw, w których stosuje się substancje zakazane w Unii Europejskiej, w związku z czym normy dotyczące pozostałości środków ochrony roślin są odmienne. Unii Europejskiej, wobec podpisanych umów handlowych, trudno bedzie zabronić importu tej żywności do Europy, bez narażenia się na retorsje i bez naruszenia bezpieczeństwa żywnościowego.
Dziękuję za rozmowę
Nie przegap najważniejszych wiadomości
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
CHF
4,72 -0,65%
GBP
5,36 -0,46%
USD
4,37 -0,94%
ON
7,01 -9 gr
LPG
3,16 -2 gr