Optymalizacja kosztów ochrony i nawożenia sadu

Niestety często zdarza się, że wydajemy mniej, ale w ostatecznym rozrachunku wychodzimy na minus. Tak dzieje się wtedy, gdy bezpodstawnie ograniczamy liczbę zabiegów oraz stosujemy niekoniecznie najlepsze w danym momencie preparaty do ochrony, kierując się wyłącznie kryterium ceny/ kwoty wydanej na ochronę, bez uwzględnienia warunków panujących w sadzie. Tymczasem możemy zoptymalizować koszty ochrony bez uszczerbku na wielkości i jakości plonu. 

Wiosna w sadzie: Widać opóźnienia w pracach polowych

Przyglądając się dokładniej wielu programom ochrony w różnych gospodarstwach i porównując je do warunków panujących w sadzie możemy dojść do wniosku iż część zabiegów (a więc poniesionych kosztów) jest zupełnie niepotrzebna. W przypadku zwalczania niektórych szkodników wskazane jest wykonanie oprysku zanim faktycznie zaobserwujemy go w sadzie, jednak w zdecydowanej większości zabieg ma sens jedynie gdy szkodnik występuje w pewnej liczebności. Możemy więc dość łatwo oszczędzić znaczne sumy poprzedzając zabiegi regularną i solidną lustracją.

Zdarza się też, że sadownik dąży do stanu „czysto w sadzie”, zwalczając szkodnika nie czyniącego istotnych szkód lub występującego w bardzo niewielkiej ilości (np. zwalczanie bawełnicy korówki występującej w niewielkiej ilości na pniach pojedynczych drzew, zwalczanie pryszczarków w dorosłych sadach czy mszycy jabłoniowej występującej w niewielkim natężeniu). Nadmierna ilość zabiegów owadobójczych, szczególnie nieselektywnymi (najczęściej tańszymi) preparatami, „czyści” sad również z organizmów pożytecznych, co skutkuje… koniecznością wykonania jeszcze większej ilości oprysków (czyli dodatkowe koszty).

Stacje meteorologiczne w gospodarstwach sadowniczych

Stacje meteorologiczne nie powinny być zbytnio oddalone od prowadzonych upraw, ale też nie ma konieczności żeby znajdowały się w bezpośrednim ich sąsiedztwie. W przypadku parcha jabłoni największe zagrożenie stanowią długotrwałe opady. Taka pogoda występuje w okresach niżu atmosferycznego i jest jednakowa na dużym obszarze. Drobne opady konwekcyjne nie powodują silnych infekcji (najczęściej nie powodują żadnych). Tak więc oddalenie stacji meteo o kilka km nie robi większej różnicy. Konieczny jest natomiast deszczomierz we własnym gospodarstwie, gdyż krótkotrwały silny deszcz – o ile nie spowoduje infekcji, to może zmyć naniesione wcześniej preparaty zapobiegawcze.

Jak podejść do zwalczania parcha w nowym sezonie?

Znaczny udział w kosztach ochrony stanowią opryski przeciwko parchowi. Tu również istnieją możliwości optymalizacji kosztów, choć parch jest bardzo wymagającym „przeciwnikiem”. Kluczem jest precyzyjny monitoring oraz adekwatna do warunków i szybka reakcja – jeśli zachodzi taka potrzeba. Jeśli nie chcemy wydać zbyt wiele, nie możemy dopuścić do powstania plam choroby w okresie infekcji pierwotnych. Gdy owe plamy powstaną, okres intensywnej ochrony nie trwa do końca czerwca, lecz do zbiorów. „Poluzowanie” ochrony mimo plam na liściach może spowodować iż owoce, na których zbiór i przechowywanie wydamy znaczne sumy, wyjmiemy z chłodni z plamami parcha przechowalniczego, co wygeneruje bardzo wysokie straty. Tak więc kluczowym okresem jest czas infekcji pierwotnych. Najsilniejsze wysiewy występują zwykle od fazy zielonego pąka do ok 3 tygodni po kwitnieniu. W tym czasie najważniejsza jest skuteczna ochrona zapobiegawcza.

Obecnie dysponujemy bardzo precyzyjnymi prognozami pogody o wysokiej sprawdzalności, możemy więc nieco ograniczyć liczbę zabiegów i poprawić skuteczność ochrony, opryskując bezpośrednio przed opadami. Ochronę interwencyjną prowadzimy wyłącznie w sytuacjach gdy nie zdążyliśmy zabezpieczyć drzew przed opadem, lub gdy wystąpiły silniejsze infekcje. Właśnie tu ważną rolę odgrywają stacje meteo i modele symulujące rozwój choroby. W tym właśnie momencie, jeśli nie wystąpi silna infekcja, rzetelne doradztwo poinformuje nas iż interwencja nie jest potrzebna – lub możemy sami to odczytać z wykresów. Ogólnie powinniśmy dążyć do wykonania jak najmniejszej liczby zabiegów poinfekcyjnych z 3 powodów: wyższych kosztów, niższej skuteczności oraz ryzyka odporności patogena. Traktujemy je więc jako dodatkowy element stosowany w nagłych potrzebach.

Tylko oryginalne środki ochrony roślin

Podkreślić należy, że złym pomysłem na oszczędności jest stosowanie preparatów niewiadomego  „pochodzenia”. Najczęściej okazuje się iż nie są to oryginalne środki ochrony, lecz podróbki. Wskazują na to wyniki badań owoców u sadowników, którzy takie preparaty stosowali. Wynika z nich iż nie zawierają one tych substancji aktywnych, które powinny zawierać, natomiast znajdowane są inne substancje aktywne z różnych grup chemicznych, czasem niedozwolone w uprawach sadowniczych. Nierzadko jest to zupełnie inny preparat ze zmienioną etykietą.

Podsumowując, część nakładów na ochronę możemy „zamienić” na wiedzę i monitoring. W ten sposób ograniczymy koszty, jak też nakład czasu potrzebny na ochronę. Ważne jednak aby robić to w sposób przemyślany i kierować się wiedzą.